10.09.2018
KSIĘGOWANIE MENTALNE I JEGO KONSEKWENCJE DLA DOMOWYCH FINANSÓW
Każdy z nas lepiej czy gorzej próbuje radzić sobie z domowym budżetem (chociaż znaczna część mężczyzn całość domowej buchalterii i gospodarowania finansami w gospodarstwie domowym przerzuca na żonę, co zwykle się sprawdza…). Wpływy i wydatki przyporządkowujemy do określonych kategorii, czy też – mówiąc bardziej obrazowo – wrzucamy i potem wyjmujemy pieniądze z określonych „przegródek” (np. stałe opłaty, żywność, inne bieżące wydatki, oszczędności).Niektórzy na początku miesiąca wkładają pieniądze do osobnych kopert czy słoików (popularne w USA) – odpowiednia suma na osobny tydzień wydatków. Są nawet specjalne programy komputerowe pomagające zarządzać domowym budżetem. I bardzo dobrze, świadczy to o przezorności.
Ale okazuje się, że nasz „wewnętrzny księgowy”, zakodowane w umyśle mechanizmy psychologiczne wpływające na podejmowanie decyzji finansowych, mogą nas wprowadzić w błąd.
„Księgowanie umysłowe”
Pułapkę myślenia nazwaną księgowaniem umysłowym czy też rachunkowością umysłową (mental accounting) zbadał i opisał w swoich pracach Richard Thaler, jeden z twórców ekonomii behawioralnej. Występowanie tego zjawiska potwierdziły także badania innych autorów. Znajomość pułapki umysłowej ma znaczenie nie tylko w domowych finansach. Wpadają w nią również doświadczeni inwestorzy, np. gracze giełdowi.Najprościej mówiąc, rachunkowość umysłowa to mechanizm czy też fenomen psychologiczny, polegający na
odmiennym traktowaniu pieniędzy pochodzących z różnych źródeł.
Pożyczam, mimo że mam pieniądze
Tak więc jedną z najistotniejszych konsekwencji rachunkowości umysłowej jest to, że wpływa ona na skłonność do wdawania zgromadzonych środków. Często prowadzi to do paradoksalnych sytuacji, kiedy mając środki na jednym „koncie mentalnym” (i odpowiadające im prawdziwe pieniądze na rachunku bankowym), jednocześnie zadłużamy się, kupując na kredyt. Wiele osób nie chce naruszyć oszczędności zgromadzonych „na czarną godzinę” (skądinąd bardzo potrzebnych), ale jednocześnie popada w długi.
Znakomicie wykorzystują ten mechanizm emitenci kart kredytowych, którymi przyjemnie się płaci, nie angażując gotówki, a potem wystarczy spłacić tylko część zadłużenia i znowu można płacić… Tyle, że kredyty w karcie kredytowej należą do najdroższych. Posiadacze kart kredytowych, którzy przed upływem terminu (zwykle jest to w ciągu miesiąca) w całości spłacają zobowiązanie z karty kredytowej i nie płacą żadnych odsetek, należą do mniejszości.
Księgowanie umysłowe to poważna pułapka umysłowa. Kurczowe trzymanie się raz przyjętych zasad podziału na „przegródki” (konta umysłowe), do których wkładamy i z których wyjmujemy pieniądze, może bowiem prowadzić do
nieracjonalnych decyzji finansowych.
Powiedzmy, że gromadzimy oszczędności na lokacie bankowej lub w dających z reguły wyższe dochody, ale wymagających dłuższego okresu zwrotu funduszach inwestycyjnych. A jednocześnie zaciągamy kredyt konsumpcyjny, którego oprocentowanie znaczenie przewyższa dochód z lokat lub funduszu. Jest to w oczywisty sposób działanie nieracjonalne, a przy wysokim poziomie zadłużenia wręcz szkodliwe. Wiadomo przecież nie od dzisiaj, że banki czy inni pożyczkodawcy zarabiają na różnicy między oprocentowaniem kredytów a depozytów. Bardziej racjonalne byłoby sfinansowanie wydatku poprzez skonsumowanie części środków z lokat. Ale nasz „wewnętrzny księgowy” broni się przed tym, gdyż naruszenie oszczędności powoduje większy dyskomfort niż zadłużanie się (a najłatwiej i najprzyjemniej zadłużać się bez potrzeby składania wniosku kredytowego, korzystając z karty kredytowej lub dopuszczalnego debetu w koncie osobistym).Inną konsekwencją istnienia pułapki rachunkowości umysłowej może być
pochopna konsumpcja.
Wspomniane już dochody zaksięgowane jako „dodatkowe”, „ekstra” itp. znacznie łatwiej skonsumować niż przeznaczyć np. na spłatę kredytu.
Okrycie mechanizmu księgowania mentalnego podważa jedno z podstawowych założeń klasycznej teorii ekonomii, jakim jest zasada przechodniości (zawsze racjonalny homo oeconomicus wszystkie dochody traktuje jednakowo i dzieli budżet między kombinacje dostępnych dóbr/usług zapewniających mu maksymalną użyteczność).
Rachunkowość umysłowa, wynikająca z potrzeby porządkowania pieniędzy, nadawania priorytetów wydatkom, nie jest czymś negatywnym. Przeważnie działa na naszą korzyść. Oczywiście, o wiele gorzej żyć bez żadnego planu księgowego, a zamiast „przegródek” mentalnych mieć jeden wielki worek bez dna. W ten sposób można przetracić nawet największy majątek i zostać oficjalnie ogłoszonym bankrutem, co spotkało ostatnio Borisa Beckera, swego czasu jednego z najlepszych tenisistów świata.
Trzeba tylko uważać, aby nasz wewnętrzny księgowy nie zablokował zdrowego rozsądku i racjonalnego myślenia, a nadmierna przezorność (nieruszanie pieniędzy z jednego konta umysłowego) nie wpędziła nas w kłopoty (finasowanie bieżącej konsumpcji z kredytów przy nienaruszonych kontach oszczędnościowych).
Na zakończenie pozwolę sobie zacytować klasyka. W książce „Misbehaving”, przetłumaczonej na język polski pt. „Zachowania niepoprawne”, Richard Thaler, amerykański ekonomista, laureat Nagrody Nobla z 2017 r., pisze:
„Jak większość aspektów rachunkowości umysłowej, tworzenie niezamiennych budżetów nie jest aż takim głupim pomysłem. Niezależnie od tego, czy robi się to za pomocą słoików, kopert czy też wyrafinowanych aplikacji, gospodarstwu domowemu, które podejmuje wysiłek stworzenia planu finansowego, będzie się żyło łatwiej w ramach jego zdolności finansowych. To samo dotyczy firm, małych i dużych. Rzecz w tym, że tego rodzaju budżety skłaniają ludzi czasem do podejmowania złych decyzji (…)” (Thaler 2018, s. 110).
Nic dodać, nic ująć.
Marek Szczepański
|
Dr. hab. Marek Szczepański prof. nadzw. Kierownik Katedry Nauk Ekonomicznych Wydziału Inżynierii Zarządzania Politechniki Poznańskiej, zajmuje się badaniami systemów zabezpieczenia społecznego, w tym badaniami porównawczymi publicznych i dodatkowych systemów emerytalnych. Jest członkiem zarządu międzynarodowego stowarzyszenia naukowego European Network for Research on Supplementary Pensions (ENRSP) oraz ekspertem Instytutu Emerytalnego w Warszawie. Współpracuje z instytucjami rynku finansowego w Polsce w tym z Esaliens TFI. |